W okolicach Siemiatycz doszło do dramatycznego pościgu, który rozpoczął się, gdy kierowca audi, poruszający się z prędkością przekraczającą 160 km/h, zignorował polecenie zatrzymania się. Pędził drogą krajową „19” w kierunku Bociek, popełniając szereg niebezpiecznych wykroczeń, takich jak wyprzedzanie na skrzyżowaniach oraz przejazd przez znak STOP bez zatrzymania. Z powodu swojej brawurowej jazdy niemal zmusił do gwałtownego hamowania innego kierowcę. Zachowanie mężczyzny stwarzało poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa na drodze, zwłaszcza że nie używał przednich świateł, co dodatkowo pogarszało widoczność.
Niebezpieczny manewr na drodze ekspresowej
Po kilkunastominutowej ucieczce, kierowca audi zdecydował się na manewr, który mógł zakończyć się tragicznie. Zignorował znak nakazu jazdy w prawo i wjechał na drogę ekspresową „19” pod prąd w okolicach Bielska Podlaskiego. Na tym odcinku staranował barierki ochronne, nie przejmując się pojazdami nadjeżdżającymi z naprzeciwka. Sytuacja wymagała szybkiej reakcji ze strony policji. Funkcjonariusze z Bielska Podlaskiego, poinformowani o zdarzeniu, zareagowali błyskawicznie, ustawiając blokadę, która skutecznie uniemożliwiła dalszą ucieczkę szaleńczemu kierowcy.
Zaskakujące tłumaczenie kierowcy
Po zatrzymaniu, mężczyzna próbował wyjaśnić swoje zachowanie, twierdząc, że jego celem była jedynie „zabawa”. Badanie alkomatem wykazało, że był trzeźwy, jednak zlecono pobranie krwi, aby sprawdzić, czy nie był pod wpływem środków odurzających. Jego lekkomyślność miała poważne konsekwencje – nie tylko stracił prawo jazdy, ale też został umieszczony w policyjnym areszcie. Przed nim stoi perspektywa odpowiedzialności karnej za nie zatrzymanie się do kontroli, co może skutkować karą do pięciu lat więzienia. Dodatkowo odpowie przed sądem za szereg wykroczeń, które popełnił podczas swojej niebezpiecznej jazdy.
Źródło: KPP Siemiatycze